“Warto być tatą naprawdę” – wywiad z Bartoszem z bloga Tu i Tam
Bartosz Turek – tata trzyletniego Olka. Mieszka w bloku, pracuje, robi zakupy i tylko od czasu do czasu wyjeżdża z rodziną na koniec świata o czym można poczytać na blogu TU i TAM http://www.tuitam.net
Jakim typem taty jesteś?
Z punktu widzenia Małego Człowieka na pewno jestem tatą, z którym się można powygłupiać, który zawsze zrobi „karuzelę” na plaży, a potem jeszcze pozwoli wejść do morza mimo, że wcale nie jest lato. Z drugiej strony jednak jestem tatą, który ma nieograniczone możliwości radzenia sobie z rzeczami niemożliwymi, z którymi nikt inny sobie nie poradził, jak na przykład odkręcenie słoika, czy sklejenie podartej książki.
Na pewno jestem tatą zaangażowanym, biorącym udział w każdym elemencie wychowania dziecka.
Czego bałeś się najbardziej zanim zostałeś tatą? czego boisz się teraz?
Z natury nie jestem zbyt strachliwy, myślę, że bardziej można by mówić o troskach, czy zmartwieniach. Generalnie zakładam, że zawsze, prędzej czy później, wszystko dobrze się ułoży, ale już jako ojciec zacząłem myśleć o wielu rzeczach z wyprzedzeniem, żeby jednak mieć jak największy wpływ na to JAK się ułoży. Z tej troski wynika chęć dowiedzenia się wszystkiego na temat tego jak dziecko się rozwija, jak można mu pomóc, co będzie dla niego najlepsze. Martwiłem się o to, czy znajdziemy przedszkole, w którym będzie czuł się dobrze i które wesprze nas w wychowaniu. Tu nam się powiodło i trafiliśmy na miejsce najlepsze z możliwych, zacząłem więc się martwić o to, co będzie potem. To jeszcze kilka lat, a ja już myślę o szkole!
W jaki sposób angażujesz się w ojcostwo?
Zdecydowanie rodzina jest u mnie na pierwszym miejscu, więc dziecko też. Wydaje mi się, że oprócz karmienia piersią jestem zaangażowany we wszystko co się dzieje wokół dziecka.
W czasie urlopu macierzyńskiego udało nam się wyjechać w długą podróż. Przez kilka miesięcy z wolna jechaliśmy przez Meksyk, z północy na południe. W tym czasie nie tylko zwiedzaliśmy, ale przede wszystkim byliśmy cały czas razem, w trójkę. Było to bardzo naturalne, ale jednocześnie w dzisiejszym świecie niezwykłe. Zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, żeby nasze normalne życie po powrocie było podobne, żebyśmy mieli jak najwięcej czasu dla siebie. Z mojej strony najważniejszym elementem była decyzja o znalezieniu zdalnej pracy, którą mógłbym w razie potrzeby wykonywać z domu i która dawała by nam większą elastyczność. Udało się, a ja nie tracę czasu na dojazdy i gdy potrzeba mogę być zawsze pod ręką.
Co robisz, gdy zwyczajnie brakuje Ci siły?
Na to niestety nie znalazłem żadnego cudownego sposobu. Pierwszą pomoc stanowi zwykle czarna kawa. Później siłą woli trzymam się jeszcze trochę na nogach, by na koniec zasnąć w pięć sekund od położenia głowy na poduszce.
Jakie widzisz w sobie zmiany odkąd zostałeś tatą?
Już gdy zaczynaliśmy myśleć o dziecku wiedzieliśmy, że gdy się pojawi to ono i jego potrzeby będą najważniejsze, że decydując się na rodzicielstwo decydujemy się też na poświęcenie i zmianę priorytetów. Jednocześnie nie chcieliśmy rezygnować z naszego sposobu życia i naszych marzeń. Po trzech latach wygląda na to, że nam się to udało. Nie przestaliśmy podróżować. Wbrew temu co słyszeliśmy z różnych stron, Olko w podróży się nie umęczył, ale zaczął podzielać naszą pasję i gdy tylko za długo jesteśmy w domu, dopytuje się czy gdzieś pojedziemy.
Jakie widzę w sobie zmiany? Chyba jestem trochę rozsądniejszy, bardziej uważny. Zmieniły się też marzenia, plany. Od dawna myśleliśmy, żeby zamieszkać w centrum miasta, teraz jednak nasze zainteresowania przesuwają się bliżej lasu, gdzie Olek zbiera poziomki, codziennie widuje dzięcioła i wiewiórki, a raz na jakiś czas sarny. Uznaliśmy, że przez najbliższe kilka lat, to będzie dla nas lepsze.
Znajdujesz chwile tylko dla siebie?
Nie rozumiem pytania, haha. A na poważnie, to najbardziej brakuje mi czasu właśnie. Typowej chwili dla siebie raczej nie miewam, ale staram się wykorzystywać czas jak najlepiej i np. czytać książkę w tramwaju, czy porozmawiać z kimś przez telefon w drodze. Słyszałem, że jak dzieci pójdą na studia, to znów można mieć chwile dla siebie.
Za co jesteś wdzięczny swojemu dziecku?
Za to, że jest z nami, że mogę oglądać jak poznaje świat, jak się śmieje. Że jest trochę jak ja, a trochę jak mama. Że dzięki niemu możemy sami poznać świat z innej perspektywy.
Jaką poradę chciałbyś przekazać przyszłym tatom?
Tu kolejny raz przewinie się zaangażowanie. Warto być tatą naprawdę, dobrze znać swoje dziecko i mieć realny wpływ na kształtowanie jego świata. Nie każdy będzie miał szansę być z dzieckiem od rana do wieczora, ale każdy może zdecydować, jak spędzi ten czas, kiedy wróci do domu po całym dniu pracy. Czy siądzie przed telewizorem, czy pozwoli swojemu dziecku przeżyć przygodę, która zapadnie w jego pamięci. A co do telewizora, to pozbądźcie się go zawczasu, albo chociaż zamknijcie w szafie.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że mam życie jak w filmie i choć sam tak nie uważam, to niech to będzie dobra wskazówka. Niech życie dziecka będzie po prostu ciekawsze niż telewizja.
Dziękuję za rozmowę.