Klucz do udanego karmienia piersią
Nie jest to łatwe, czasem zdaje się wręcz niemożliwe, ale zawsze warto chociaż spróbować karmić piersią. Bo jeśli nam się to uda, ma to tylko i wyłącznie zalety. Mleko matki jest i zawsze będzie najlepszym pokarmem dla noworodka, wbrew temu co od lat próbują nam wmówić firmy produkujące mleko modyfikowane. Dla nich jest to kwestia zarabiania miliona monet, dla nas zdrowia i komfortu naszego dziecka.
Ale jak wiadomo, nasza codzienność rzadko wygląda jak ze spotu reklamowego. W prawdziwym życiu raczej rzadziej niż częściej siedzimy w pełnym makijażu, z fryzurą prosto od fryzjera i karmimy maleństwo ciche i piękne jak aniołek. Zmęczenie, stres, presja ze strony innych, presja którą nakładamy na siebie same, huśtawki hormonów, brak lub kiepskie wsparcie otoczenia, kiepska opieka lekarska, mało spopularyzowana rzetelna wiedza o karmieniu piersią – nawet rzekomi specjaliści w tej dziedzinie, jak położne czy pediatrzy nadal często mają duże braki w tematyce laktacji. Wszystkie te czynniki, jak i wiele innych, wpływają na karmienie piersią i mogą doprowadzić do tzw. kryzysu laktacyjnego.
Nie będę tutaj poruszała tematu nieodpowiedniego przystawiania czy pozycji, nieprawidłowego napięcia mięśniowego czy krótkiego wędzidełka, etc. które także mogą się przyczynić do kłopotów z karmieniem. Tymi tematami powinien zajmować się certyfikowany specjalista – doradca laktacyjny, fizjoterapeuta lub osteopata. W tym momencie spotkanie z odpowiednim specjalistą w połączeniu z Twoją wolą zmiany jest w stanie pokonać każdy kryzys. Oczywiście, nie Twierdzę, że 100% przypadków jest odwracalnych i uleczalnych, ale ten stosunek procentowy i tak jest napawający nadzieją. To są naprawdę odosobnione, pojedyncze przypadki, kiedy matka ma problem z karmieniem i nie jest w stanie znaleźć na niego rozwiązania.
Dziś w tym tekście chcę pomówić o czymś, z czym możesz uporać się sama, coś, na co masz sama największy wpływ – Twoje myślenie i reakcje.
Całość problemu można podsumować jednym zdaniem – zmniejszenie stresu wokół karmienia piersią jest kluczowe dla udanego karmienia.
Dlaczego? Bo to, jak się czujesz, wpływa na to, czy i jak karmisz.
Stres wokół karmienia piersią ma swoje źródła zarówno w naszej biologii, jak i kulturze, w której się wychowałyśmy. Oczywiście, jak w większości sytuacji, jest to wszystko kwestia bardzo indywidualna, zależy od osoby, jej predyspozycji i doświadczeń.
Samo karmienie, zwłaszcza jego początki bywają trudne i bolesne, może pojawić się fizjologiczny ból brodawek. Do tego dochodzi zmęczenie, niewyspanie i huśtawki hormonów. Co jednak znamienne, w zdecydowanej większości przypadków przyczyną stresu nie są same dolegliwości fizyczne związane z karmienie, ale nasze myślenie o karmieniu!
Najczęstszymi niszczącymi myślami, które same sobie fundujemy są:
– obawa, czy będę miała pokarm;
– obawa, czy moje dziecko je wystarczająco dużo i się najada;
– wygórowane wymagania względem siebie – muszę karmić tylko naturalnie i na każde zawołanie, a przy tym być piękna i zadbana, i móc chwalić się domem i sukcesem zawodowym;
– oczekiwania wobec nas ze strony otoczenia, często sprzeczne ze sobą. Z jednej strony możemy mieć mamę lub teściową z przedawnionymi przekonaniami o laktacji (płacze, więc musi być głodne, podaj w końcu butelkę!), z drugiej „życzliwe koleżanki” z czasem bardzo radykalnymi, niby „nowoczesnymi” przekonaniami (mieszanka to największa trucizna na świecie, jak śmiesz w ogóle rozważać jej podanie!);
– opory przed karmieniem w miejscu publicznym;
– niepewność co do tego, co możesz jeść, żeby nie zaszkodzić, więc jesz absolutne minimum;
– zastanawianie się, czy mleko jest „dość” dobre;
– stres przed niezrozumieniem, czemu dziecko płacze, czy jest głodne, czy coś go boli, czy dzieje się coś innego?
– presja pozostałych obowiązków domowych;
To tylko oczywiście kilka z wielu. Każda z nas ma własne, indywidualne lęki z którymi musi się mierzyć w takich sytuacjach.
Wystawianie się na długotrwały stres zawsze, ale to zawsze odbija się negatywnie na naszym zdrowiu. W przypadku karmienia stres wpływa na poziom produkowanego pokarmu, co zostało potwierdzone także badaniami. Paradoksalnie sam akt karmienia działa na nas rozluźniająco. Karmienie stymuluje uwalnianie hormonu prolaktyny, który działa wyciszająco i uspokajająco. Jeśli jednak stale rozmyślamy o tym, że na pewno zagłodzimy nasze dziecko, że nie ogarniemy syfu w mieszkaniu przez najbliższy rok, a nasza praca ucieka nam przez palce – wtedy produkujemy hormony stresu, takie jak adrenalina i kortyzol. Te zaś blokują wydzielanie hormonów potrzebnych w procesie karmienia – oksytocyny i prolaktyny.
Łatwo się mówi – aż się ciśnie na usta, prawda? Pewnie tak. Ale jest to coś, nad czym naprawdę warto pomyśleć. Ostatecznie, nasze myśli, nasze nastawienie i reakcje – jest to coś, czasem jedyne coś w życiu, co możesz prawdziwie kontrolować. A jak to opanujesz, to reszta sama się ułoży. Wierz mi.
Co możesz zrobić?
– Dać na luz. Tak zwyczajnie odpuść sobie. Zapomnij o wszystkich rolach, które wydaje Ci się, że masz grać. Ułatw sobie życie w każdy możliwy sposób. Zamów zakupy przez internet, wynajmij kogoś do sprzątania chociaż raz w tygodniu, poproś o pomoc rodzinę lub znajomych, odmów wizyty piątej z kolei ciotki, jeśli nie masz na nią ani siły ani ochoty, etc.
– Wiedza jest Twoim sprzymierzeńcem. Czytaj jak najwięcej o najnowszej wiedzy o laktacji – raz, dla własnego spokoju i wiedzy i dwa, by w razie niechcianej dyskusji na imieninach babci nie dać się zakrzyczeć. Polecam stronę www.hafija.pl
– Obserwuj swoje myśli i reakcje. Bądź ich świadoma. Idealny scenariusz zakłada, że od razu wychwytujesz swoje obawy i uprzedzenia, konfrontujesz się z nimi i je rozwiązujesz w danym momencie. Mało jednak kto ma taki komfort. Nie buduj sobie kolejnej poprzeczki nie do przeskoczenia. Wystarczy odrobina uważności na co dzień. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała, obserwuj, jak się czujesz i w ramach możliwości pracuj nad tym, żeby chociaż bezmyślnie nie popadać w złe emocje.
– Zorganizuj sobie wioskę wsparcia. Wsparcia innych ludzi potrzebujemy zawsze, a w takim momencie w szczególności. Kiedy jesteśmy permanentnie zmęczone, niewyspane i wręcz „atakowane” mądrościami cioć i koleżanek, dobre wsparcie merytoryczne i psychiczne jest absolutnie bezcenne. Rodzina, sprawdzone przyjaciółki i znajome, grupy wsparcia, fora internetowe, programy członkowskie grup tematycznych. Jest w czym wybierać. Naprawdę nie musisz w tym być sama – i nie powinnaś.
– Daj sobie moment relaksu. Słuchaj medytacji, afirmacji, relaksacji. Są takie,które są specjalnie poświęcone dla kobiet karmiących. Jeśli słuchałaś podobnych nagrań w czasie ciąży, wróć do nich; mogą dać natychmiastowe efekty odprężenia.
– Znajdź sobie hobby. Może brzmi to niemożliwie w momencie, gdy wydaje Ci się, że karmisz całą dobę na okrągło i prawie nie wypuszczasz dziecka z rąk, ale nikt nie każe Ci od razu zapisywać się na garncarstwo. Znajdź sobie coś prostego, co sprawia Ci przyjemność. Przyjemny serial, fajny kanał na YouTube, nowa książka albo audiobook, nowa muzyka.
– Módl się, jeśli jesteś wierząca. Modlitwa działa tak samo jak medytacja jeśli chodzi o wyciszenie i wspomaganie produkcji hormonów;
– Jedz zdrowo! To, co jemy, rzeczywiście wpływa na nasze samopoczucie jak i na produkcję hormonów;
– Bądź w kontakcie z bliskimi. Nawet krótka rozmowa telefoniczna z przyjaciółką czy siostrą może znacząco podnieść poziom oksytocyny;